Człowiek to nie krokodyl. Humanizm chrześcijański według Wincentego Granata. Założenia i aktualność (2010)

CZŁOWIEK TO NIE KROKODYL

„Współczesny fenomen osoby. W kręgu myśli personalistycznej Wincentego Granata”
pod. red. K. Guzowskiego, G. Bartha, Wydawnictwo KUL, Lublin 2011, s. 193-203

„Wielka to zasługa, gdy w zamęcie pojęć, ktoś umie być pochodnią dla ludzi” [1].

Humanizm to pozbawione racjonalnych podstaw bezzasadne przekonanie, błędny pogląd, przejaw ciemnoty i zacofania. Tak humanizm definiował – nazywając go zabobonem, dominikański zakonnik, rówieśnik Wincentego Granata (1900-1979) – Józef M. Bocheński (1902-1995). Pytanie nasuwa się samo: czy w ogóle jest sens mówić o humanizmie, nie narażając się na chichot? Oczywiście już na samym początku musimy sobie jasno uświadomić, że potykamy się o pojęcie wieloznaczne, że każdy jest humanistą (od liberała po komunistę) – i tu Bocheński ma rację[2]. Z wieloznaczności pojęcia nie wynika jednak równość przypisywanych mu desygnatów.  Humanizm humanizmowi nie jest równy. I fakt, że występowały (bądź występują) humanizmy nieowocne, fałszywe, oparte na obłudzie i wątpliwych przesłankach nie może stać się argumentem za odrzuceniem humanizmu w ogóle. Nierozsądnie jest wylewać dziecko z kąpielą.

Humanizm jeśli nie jest na usługach interesów, nie jest w swych intencjach zawoalowany, tylko autentycznie próbuje pielęgnować ideał człowieczeństwa, to jest to humanizm wartościowy i trzeba go kultywować. A taki zdaje się być ten inspirowany chrześcijaństwem, odwołujący się do teorii personalistycznych, reprezentowany przez Wincentego Granata. „Każdy wiek poszukuje i odnajduje człowieka na swój sposób. Ewangelia Chrystusa ma wartość trwałą, ale jej odczytywanie może być coraz doskonalsze i głębsze, o co chrześcijanie powinni się starać”[3] – pisał Profesor Granat, który w swoich interpretacjach i w swoich wyborach był wymownym znakiem swoich czasów, ale też ponad te czasy wyrastał, proponując ponadczasowe rozwiązania, mogące mieć zastosowanie w odniesieniu do każdego człowieka, bo, jak mówił, „Humanizm ze swojej natury jest uniwersalny; kto wyklucza z jego zasięgu jakąkolwiek grupę ludzi, okalecza humanizm”[4]. Na tej też podstawie Granat snuje marzenia, by najbardziej podstawowe założenia humanizmu mogły być w teorii i praktyce akceptowane przez większość ludzi. Nadzieje na urzeczywistnienie tych wizji miały stwarzać m.in.: na gruncie Kościoła powszechnego, dokumenty Soboru Watykańskiego II czy, już w wymiarze ponadwyznaniowym, ONZ-owska Powszechna Deklaracja Praw Człowieka[5].

My, z pewnej perspektywy czasu, znów możemy zacząć powątpiewać w zasadność kolejnych prób uzdrowienia ludzkości (człowieka), szczególnie w kontekście nierozwiązanych (by nie powiedzieć nierozwiązywalnych z natury) problemów: głodu, wojen, terroryzmu, epidemii czy tych różnego rodzaju mniejszych przewinień: nieżyczliwości, nieufności, próżności, pychy, zawiści, które sprawiają, że codzienne życie ludzi staje się moralnie szpetne. Powtarza się: Sobór nie spełnił swych oczekiwań oraz Deklaracja, choć w swych założeniach piękna, pozostaje generalnie w sferze teorii (nie ma narzędzi egzekucji). Krytycy dążeń humanistycznych, nawet uznając zasadność podstawowych ich tez, ciągle będą podkreślać tutaj nieefektywność. Zatem może wszystkie te zabiegi są niepotrzebne, a ich chroniczna nieefektywność jest tutaj przeważającym argumentem. Statystyki są przecież nieubłagane. Proszę zauważyć: mamy XXI wiek, a rocznie umiera 5 milionów dzieci z głodu, przy czym (jak się szacuje) 20% światowych wydatków na zbrojenia wystarczyłoby aby nikt nie był głodny, by wszyscy mieli dostęp do wody i by było czyste powietrze[6]. Głód przede wszystkim, ale także konflikty zbrojne (wojny te wewnętrzne jak i międzynarodowe), zderzenie cywilizacji w globalnej wiosce, epidemie, choroby cywilizacyjne – by ograniczyć się tylko do spraw najbardziej jaskrawych… Może miał jednak rację Bocheński, który powtarzał, że humanizm to czcza gadanina; że humanistą można być jedynie intuicyjnie – bo to tak przyjemnie uważać się za coś znakomitego, bądź na gruncie religii – bo to poprawia samopoczucie, gdy się wierzy, że Bóg człowieka wyróżnił spośród całego stworzenia[7]. W tym kontekście możemy powtórzyć pytanie: czy jest rzeczą zasadną jeszcze raz wsłuchać się w postulaty humanizmu (takiego czy innego)? Czy humanizm może cokolwiek zmienić? Jeśli nie – temat jest zamknięty? Jeśli tak – to gdzie poszukiwać ratunku?

Odpowiedź będzie negatywa gdy uświadomimy sobie, że godności człowieka nie można zapewnić raz na zawsze i wyciągniemy stąd wniosek, że nie ma co podejmować próżnego trudu. Takie przekonanie to jednak podstawowy błąd; niewykluczone, że czyniony podświadomie. Godności człowieka nie da się zapewnić raz na zawsze. Zabieganie o godność przybiera znamiona syzyfowej roboty. I w tym tkwi głęboki sens zabiegów humanistycznych. Te stwierdzenia pobrzmiewają truizmem. Nie są jednak bez znaczenia dla często obserwowanych postaw zniechęcenia w odniesieniu do ustawicznej potrzeby zmagania się z różnego rodzaju przeszkodami, które uniemożliwiają urzeczywistnianie godności ludzkiej. Zatem perspektywa ciągłego zmagania o godność człowieka (bez perspektywy ostatecznego zwycięstwa), może rodzić zniechęcenie, a w końcu stać się asumptem do przyjęcia postawy bierności.

Pasywność to największy grzech wobec humanizmu, tzn. wobec człowieka. Zaniechania w tej dziedzinie mogą skutkować, i skutkują, sytuacjami tragicznymi, powodującymi szkody, których naprawić nie jest się już w stanie. Przykłady można byłoby mnożyć. Trzeba zatem poszukiwać motywacji i myśleć pozytywnie o przyszłości, by owej pasywności nie ulec. W tym to duchu Granat będzie mówił o humanistycznej nadziei chrześcijańskiej, której istotą jest to, że potrafi przeciwstawić się wszelkim pesymizmom, które osłabiają czy wręcz niweczą aktywność ludzką. Tak rozumiana nadzieja chrześcijańska pogłębia, a nawet uwiecznia, wszystkie szlachetne nadzieje ludzkie. Owe nadzieje mogą się zaś urzeczywistnić poprzez odwołanie się do najgłębszej i najdoskonalszej podstawy humanizmu chrześcijańskiego jaką jest czynna miłość. Aktywnego działania na polu humanizmu domaga się również chrześcijańska wiara, która jak wiemy, bez uczynków, sama w sobie, jest martwa[8].

*   *   *

Doctor humanus, jak mawia się nie bez uzasadnienia o Wincentym Granacie, w sprawach zatroskania o ludzką godność zniechęceniu nie uległ; doznawane zawody nie zachwiały też jego wiarą w człowieka. Granat miał ogromną wrażliwość na wszystko, co ludzkie. Jego humanizm był chrześcijański, tzn. motywowany i uzasadniany chrześcijaństwem, gdzie  niewątpliwym punktem odniesienia pozostaje osoba, nauka i działalność Chrystusa[9]. Postulowane narodzenie nowego chrześcijańskiego człowieka miałoby być zaś warunkowane zespoleniem miłości ludzkiej z miłością boską[10]. Poszukując prawdy o człowieku, w sferze ustaleń teoretycznych, Granat odwoływał się również do definicji ludzkiej osoby integralnej. Definicja ta ma na uwadze ostatecznie praktyczny, moralny (społeczno-etyczny) wymiar egzystencji człowieka. I dopiero zespolenie logosu i ethosu, uwzględniające wszystkie wymiary i możliwe poziomy życia człowieka, ma zagwarantować poszanowanie jego godności; praw i obowiązków. W swoich poszukiwaniach optymalnych rozwiązań Granat reprezentuje postawę dialogiczną – dobrą na nasze liberalne czasy. Mówi, że „Wśród ludzi o różnych przekonaniach wiele rzeczy jest wspólnych; uświadomienie sobie tego faktu jest jednym z piękniejszych rezultatów prowadzonego dialogu”[11]. To także ta postawa, zakotwiczona w przekonaniu, że wolność jest fundamentem osoby ludzkiej, sytuuje Granata na poczytnym miejscu, wśród tych, którzy zatroskani są o kondycję człowieka i człowieczeństwa, ale nie z pozycji apodyktycznych i ostatecznych rozwiązań.

Gdy wczytuje się w teksty przywoływanego humanisty, unaocznia się niechęć do antagonizowania, do przeciwstawiania różnorakich nurtów humanizmu; należy szukać płaszczyzn porozumienia, a nie koncentrować się na tym, co dzieli. Wzajemny szacunek ma sprzyjać dialogowi, który w ostatecznym rozrachunku prowadzić będzie, według Granata, do pogłębienia pojęcia humanizmu. „O ile uzasadnienia wychodzące z różnych punktów prowadzą do tego samego celu, to jest uznania godności i praw człowieka bez żadnej dyskryminacji kogokolwiek, to powinny takie motywacje być uznane, szanowane i chronione, bo przecież świadczą o bogactwie ludzkiej kultury i tworzącego ją człowieka”[12]. Zatem nie chodzi tu o salonowe wartościowanie humanizmów. W konsekwencji nie chodzi też o przekonywanie do słuszności tez reprezentowanego przez siebie humanizmu. Jest jedynie pragnienie współdziałania dla dobra człowieka – niezależnie od źródeł motywacji.

Granat postawie dialogicznej daje wyraz wsłuchując się w głosy na temat człowieka płynące z różnych stron. Mówiąc o nowym człowieku domaga się, by nie wyrywać go z całego kontekstu, który jego rozwojowi służył. Ma tu na myśli trwający miliony lat rozwój przyrody, ma na myśli rozwój historyczny, ideowy, społeczny. Wszystko to miało, bądź ma, swe znaczenie. I tak dla przykładu[13]: cytując starożytników greckich odnośnie wizji człowieka doskonałego zaznacza, że należy ją uzupełniać, ale nie wolno jej przekreślać. Przywołując dzieła „O powstawaniu gatunków”, „O pochodzeniu człowieka” Karola Darwina, którego nazywa wielkim przyrodnikiem i obserwatorem, z upodobaniem koncentruje uwagę na tych wypowiedziach, które dla humanizmu mogą mieć podstawowe znaczenie. Przywołuje za Darwinem następujące słowa: „Człowiek, nawet na najwięcej pierwotnym stojący stopniu, jeszcze jest najgenialniejszą istotą ze wszystkich stworzeń, jakie istniały kiedykolwiek”, a najważniejszą rolę odgrywa tu poczucie moralne czyli sumienie. Dalej: Wincenty Granat nie unika, zdawać by się mogło, niewygodnych nazwisk. Odwołuje się do nauk społeczno-ekonomicznych K. Marksa i F. Engelsa, witalizmu F. Nietzschego, pozytywizmu A. Comte`a i innych. Z nieukrywaną satysfakcją mówi zaś o dorobku H. Bergsona czy P. Teilharda de Chardin, jako że oni przyczynili się w dużym stopniu do obalenia opinii, że pomiędzy nauką przyrodniczą a wiarą istnieje sprzeczność. „Poglądy o ewolucji przyrody ziemskiej czy nawet całego kosmosu są dobrym tłem dla doktryny o nowym człowieku. Nie są one szczególnym znamieniem religii chrześcijańskiej, chociaż należą do jej istotnych składników. Idea nowego człowieka pojawiła się w starożytnej Grecji, ale w szczególny sposób spostrzegamy ją w powszechnych religiach, jak braminizmie, buddyzmie, mahometanizmie i chrześcijaństwie, a nawet w animizmie afrykańskim”[14]. Rzeczą godną odnotowania jest odniesienie się Granata do teorii reinkarnacji. Zamiast krótko stwierdzić, że jest ona sprzeczna z chrześcijaństwem, będzie podkreślał, że „Wyraża ona także przekonanie, że człowiek może się ciągle doskonalić”[15]. Takich spostrzeżeń w piśmiennictwie Granata jest o wiele więcej – są one wszystkie wyrazem uniwersalistycznego podejścia do tematu człowieka.

Opisywana postawa otwartości ostatecznie nie kłóci się z faktem, że Granat w definiowaniu humanizmu przede wszystkim odwołuje się do inspiracji płynącej z chrześcijańskiej wiary w Boga. „Zwolennicy pozytywnych relacji między człowiekiem a Bogiem, humanizmem a religią, widzieli i widzą w religii naturalny przejaw działalności ludzkiej; dopóki będzie istniał człowiek z jego sumieniem, wolą, umysłem otwartym na całość rzeczywistości, dopóty religia będzie towarzyszyła ludzkości, chociaż jej formy mogą być co raz doskonalsze. W Bogu moralność humanistyczna ma stałe oparcie; prawa człowieka dlatego są nienaruszalne, bo opierają się nie na zmiennym elemencie ludzkim, lecz na niezmiennym Bogu”[16]. Chrześcijaństwo zatem nie przeciwstawia się humanizmowi jako takiemu, nie może jedynie zaakceptować wykluczania z jego zakresu spraw religijnych[17].

Nauka o chrześcijańskim nowym człowieku ma swoje zakorzenienie i swoje historyczne tło. Poczucie grzechu i zła jest obecne w chrześcijaństwie na zasadzie reguły typowej dla wszystkich religii. Podobnie jest z chęcią wyzwolenia i dążeniem do doskonalszego stanu. Jak będzie wielokrotnie podkreślał Granat, wszystko to świadczy, że pragnienie odnowy człowieka jest głęboko zakorzenione w naturze człowieka. Najbliższym chrześcijaństwu kontekstem pozostaje, co nie może dziwić, Stary Testament ze swoją wizją człowieka, który choć od Boga odchodzi, często o nim zapomina, ciągle też ku niemu dąży, do niego powraca. Nauka o miłosierdziu Boga przebaczającego zostanie pogłębiona w Nowym Testamencie. Sinusoida oddaleń i powrotów jest czymś stałym w naturze człowieka, podobnie jak stały jest bytowy obraz Boga wyryty w człowieku. To ów obraz jest fundamentem i gwarantem rozwoju historii (także zbawienia). Człowiek, pouczony o miłosierdziu Boga, ciągle stoi przed szansą powrotu. Nie należy zapominać, że Bóg, który zawarł przymierze z ludźmi jako Osoba z osobami odpowiedzialnymi, zapowiada odnowę tego przymierza. Można zatem wykoncypować, że nowy chrześcijański człowiek wyrasta z nowego przymierza, czy mówiąc jeszcze inaczej wyrasta z nowej szansy, która się nadarza nie przypadkowo, lecz w wyniku zbawczego planu Boga. Wymownym symbolem pozostaje tutaj antyteza: serce kamienne – serce z ciała; pierwsze musi zaniknąć, by pojawiło się drugie[18].

W powyżej zakreślonym kontekście, Granat będzie przypominał nauczanie Soboru Watykańskiego II[19], w myśl którego centralną postacią całego Objawienia jest Chrystus. Przywołuje zatem słowa Konstytucji dogmatycznej o Objawieniu Bożym Dei verbum (KO 2): „Najgłębsza prawda o Bogu i o zbawieniu człowieka jaśnieje nam przez objawienie w osobie Chrystusa, który jest zarazem pośrednikiem i pełnią całego objawienia”[20]. Wiara w Chrystusa odwołuje nas do teocentryzmu, ale także do antropocentryzmu. Tenże bowiem Bóg-Człowiek przyszedł na świat dla naszego zbawienia. Wcielenie jest zwrotem ku człowieczeństwu w ogóle, to znaczy ku wszystkim ludziom[21]. Z upodobaniem Granat cytuje dalej teksty soborowe o wyniesieniu natury ludzkiej do wysokiej godności  (tym razem z Konstytucji duszpasterskiej o Kościele Gaudium et spes – KDK 40) „Albowiem On, Syn Boży, przez wcielenie swoje zjednoczył się jakoś z każdym człowiekiem. Ludzkimi rękoma pracował, ludzkim myślał umysłem, ludzką działał wolą, ludzkim sercem kochał”[22].

Natura ludzka została wywyższona przez fakt jej aprobaty ze strony Chrystusa, który sam przyjmuje ludzką naturę, wchodzi w historię ludzkiego gatunku i korzysta z niej jako środka zbawienia. Z drugiej strony tenże Chrystus ma realny ogląd ludzkiej natury. Stąd ewangelista napisze: „Syn Człowieczy przyszedł ocalić to, co zginęło” (Mt 18, 11)[23]. Zatem obok aprobaty człowieczeństwa, czy raczej w oparciu o nią, działalność Chrystusa jest misterium zbawczym. „Humanizm w świetle wcielenia jako misterium zbawczego ma charakter transcendentny, ale to odpowiada naturze ludzkiej otwartej ku każdemu bytowi i wszelkiemu dobru”[24].

Wszyscy chrześcijanie, czyli ci dla których Jezus jest przedstawicielem, powołani są do pełni życia chrześcijańskiego i do doskonałej miłości. Chrystus pozostaje tutaj wzorem osobowego życia. Daje przykład powszechnego braterstwa, przyjacielskiego obcowania z ludźmi, szlachetności życia – aż do granic bohaterstwa. Ów wzorzec, jaki okazuje Chrystus, jest na tyle bogaty i niewyczerpany, że może być dopasowywany do różnych wariantów życia ludzkiego. Chrześcijanie zaś powołani są do naśladowania Chrystusa, w którym znajdują drogowskaz wskazujący drogę życia ludzkiego i autentycznie chrześcijańskiego. W tym tkwi cały sens ascezy i mistyki chrześcijańskiej, zarówno w sferze teoretycznej jak i praktycznej, gdzie naśladowanie Chrystusa jest naśladowaniem Jego człowieczeństwa, które jest drogą do uczestnictwa w jego bóstwie[25]. Życie chrześcijańskie obejmuje zatem wszystko, co jest dobre w naturze, ale wznosi się jednocześnie wyżej. Nie ma jednak przeciwstawiania dwóch celów w życiu ludzkim: chwały Boga i szczęścia człowieka. W tak rozumianej etyce, proponowanej przez Granata, najważniejszy jest Bóg i człowiek: tak jak wszystko jest na chwałę Boga, tak samo wszystko jest na chwałę człowieka[26].

Jak widać z powyższych ogólnych ustaleń, już na etapie założeń, nie sposób zrozumieć humanizmu Granata bez odniesienia do chrześcijaństwa. Analogicznie nie sposób zrozumieć humanizmu chrześcijańskiego Granata bez odwołania się do jego ujęć personalistycznych[27]. Dojrzenie w człowieku osoby[28], w szerokim tego słowa znaczeniu, temu humanizmowi chrześcijańskiemu nadje rys charakterystyczny. Stąd Granat wpisuje się w nurt personalizmu chrześcijańskiego, którego zwolennicy „naświetlają problemy ludzkie na podstawie zasad Ewangelii, zwracając szczególną uwagę na autoteleologię osoby ludzkiej, jej wolność, powołanie doczesne i wieczne, udział w dobru absolutnym Osób Bożych”[29].

Granat, podobnie jak wielu personalistów, zdaje sobie sprawę z trudności ostatecznego i ścisłego definiowania natury osoby ludzkiej – stąd woli mówić o opisach jej istotnych cech. Świadom zaś wielości opisów przywołanego pojęcia sam, w swoich teoriach, stara się ujmować człowieka jako osobę, tak, by podkreślić jego wielkość, godność, niepowtarzalność, a zarazem i tajemniczość.

Tym, co jest swoiście wyakcentowane w personalistycznych ujęciach Granta to rozróżnienie opisu osoby i opisu osobowości. Gdy wyodrębniamy różne sfery działań danego podmiotu, czyli gdy próbujemy na człowieka patrzeć aspektowo, będziemy mówić o osobowości. Na tej podstawie można wyszczególnić osobowość psychiczną, osobowość etyczną, osobowość społeczną, itd. Wszystkie te partykularne opisy osoby spełniają swoją olbrzymią rolę w pedagogice, etyce, psychologii, socjologii, itp. Na podstawie zaś opisu łącznie wszystkich istotnych cech człowieka, mających na celu wyjaśnienie jego egzystencji, będziemy posługiwać się terminem osoba, a mówiąc jeszcze precyzyjniej: osoba integralna. To tutaj Granat wskazuje na jednostkową całość osoby ludzkiej, a wśród najbardziej istotnych cech największy akcent kładzie na jej odrębność, samoistność, wolność, autonomię oraz autoteleologię[30].

Teoretyczne rozważania Granata poświęcone personalizmowi mają za podstawę określone ustalenia z zakresu antropologii filozoficznej, która próbuje odpowiadać przede wszystkim na pytanie: kim jest człowiek w swej naturze? Nie do zaakceptowania tutaj pozostają ustalenia metafizyki monistycznej, która traktuje cały byt jako jedną substancję, co w konsekwencji uniemożliwia bronienie twierdzenia o bytowej samoistności, odrębności i autonomii człowieka. Taką szansę stwarza natomiast metafizyczny pluralizm, który broni idei osoby i jej godności. Granat powie, że człowiek ma, co prawda, świadomość praw przyrody i psychiki, ale równocześnie jest przekonany, że posiada swój wewnętrzny rezerwat, na którym jest władcą jedynym, […a] jego działanie tworzy właśnie samą istotę wolnej woli, mianowicie jej aktywność i autodeterminizm[31]. Koncentrując naszą uwagę na opisach odnoszących się do osoby ludzkiej, tu zaś wyakcentowując wolność jako jej swoisty fundament, nie możemy też nie odnieść się do uznania człowieka za istotę duchową i rozumną, gdzie owa wolność ma swe metafizyczne zakorzenienie. To z tej metafizycznej wolności pochodzą jej inne odmiany, bo jak zaznacza Granat, wolność jest pojęciem wieloznacznym. Mówi o wolności politycznej, gospodarczej, prawnej, wolności mowy, sumienia, wolności prasy, zgromadzeń, itp. I jednocześnie podkreśla, że wspólnym mianownikiem tych różnych odmian wolności jest niezależność w działaniu[32].

Wśród różnych uzasadnień wolności woli Granat przywołuje dowód ze skutków, jakie wynikałyby dla ludzkiego życia po przyjęciu teorii determinizmu. Owe argumenty współbrzmią z definiowanymi przez Granata teoriami osobowości, jako że odnoszą się do analogicznie ujętych obszarów życia ludzkiego. I tak: (1) w życiu religijno-moralnym, determinizm usuwałby różnicę między dobrem i złem, heroizm poświęcenia byłby wówczas równoznaczny z egoizmem zbrodni (jeden i drugi byłby wywoływany przez tę samą konieczność); (2) w dziedzinie samej etyki, w świetle założeń determinizmu, fakt moralnego obowiązku byłby tylko psychiczną iluzją (po cóż kogoś zobowiązywać, skoro i tak nie może inaczej postąpić); (3) w zakresie spraw wychowania, determinizm kojarzy się z tresurą (nagrody i kary, apele do ambicji nie mają zastosowania); (4) w dziedzinie społeczno-politycznej, determinizm prowadzi do stosowania wyłącznie siły zewnętrznej (wiara w fatalistyczne siły też stanowi zatruty owoc determinizmu).

Przy uznaniu jakichkolwiek determinizmów, jak możemy zaobserwować, etyczna doskonałość człowieka staje się tragicznym nieporozumieniem. Stąd Granat będzie powtarzał, że wolna wola jest (w rudymentalnym ujęciu) życiowym postulatem[33]. „Wolność woli tak ściśle łączy się ze strukturą osoby integralnej i osobowości etycznej, że nie da się o nich pomyśleć bez tego przymiotu; po prostu personalizm szczególnie w integralnym ujęciu, bez idei wolnej woli i odpowiedzialności byłby pustym frazesem. Wolność woli – pisze dalej Granat – jest największym przywilejem człowieka i decyduje o jego wielkości i godności; wynosi ona człowieka ponad cały wszechświat materialny, daje uczestnictwo w wolności samego Boga, tworzy z człowieka odrębną i niepowtarzalną jednostkę. Dzięki wolności człowiek może tworzyć sam siebie i ustawicznie doskonalić, zgodnie z ideałem, jaki sobie postawił, dzięki wolności człowiek może stać się nowym stworzeniem (Ga 6, 15)”[34].

Mówiąc o idei wolnej woli trzeba również pamiętać o teorii wartości, które można, a nawet należy, przenieść do świata realnego, by ten świat przetwarzać i udoskonalać przez kulturę. Owa kultura pozostaje tu czymś specyficznie ludzkim. Zrezygnowanie z idei wolnej woli kwestionowałoby sens takich pojęć jak dobro i zło. Pociągałoby za sobą odrzucenie świata wartości moralnych. Człowiek musiałby podporządkować się fatalizmowi, zejść na poziom biologicznej konieczności. Granat podkreśla jednak doniosłość świadomości wolnej woli w życiu człowieka i w tejże świadomości poszukuje źródeł humanistycznego optymizmu. Znamienne pozostają jego słowa, przede wszystkim w kontekście zabiegów o ludzką godność, w których podkreśla, że: „Dla człowieka mającego świadomość wolnej woli nigdy właściwie nie istnieje przegrana, dopóki jeszcze znajduje się on na ziemi. […] A gdy chodzi o prawa rozwoju moralnego, to może im nie być posłuszny i nie iść po równej linii ku doskonałości, lecz psuć porządek moralny, ale także go naprawiać”[35].

Natura stawia człowieka przed wyborem: zło – dobro. Z całego świata przyrody tylko osoba ludzka staje przed takim teoretyczno-praktycznym dylematem świadomie. Tylko osoba ludzka świadomie może wybrać zło. Przykład? Nazwisko kojarzące się z obozem zagłady Auschwitz – Rudolf Hess. I tu znów ma rację o. Bocheński, kiedy podkreśla, że nie ma tak podłego bydlęcia jak człowiek[36]. Ale tenże o. Bocheński zapomniał o drugiej stronie człowieczeństwa. Przykład? Nazwisko kojarzące się z obozem zagłady Auschwitz – Maksymilian Maria Kolbe. Parafrazując słowa cytowanego wyżej można powiedzieć: nie ma tak wzniosłego w swych czynach stworzenia jak człowiek.

*   *   *

Działalność Wincentego Granata, jego sposób widzenia i interpretowania rzeczywistości czy w końcu swoista wizja rozwoju humanizmu, w dużym stopniu posiadają znamiona uniwersalnych, a więc aktualnych również współcześnie, założeń. Do takich bez wątpienia można zaliczyć postawę dialogiczną w odniesieniu do chwili obecnej, ale i do historii, gdzie w twórczym mozole poszukuje się najlepszych warunków dla rozwoju ludzkiej godności. Z tej perspektywy nie wolno miłości przeciwstawiać miłości, choć może ona posiadać różne motywacje.

Sprawą jednak najwyższej wagi, w twórczości Granata, są intuicje związane z interpretacjami personalistyczno-chrześcijańskimi. Czymś szalenie pomocnym może okazać się tutaj spojrzenie na człowieka nie tylko jako na osobnika (chociaż nim też jest), ale jako na osobę. Cenne zatem pozostaje wyakcentowanie w człowieku bogatej rzeczywistości, która ostatecznie ujęta zostanie integralnie. Granat podejmując się próby opisu osoby jest przekonany, że może on być narzędziem każdego personalizmu, także chrześcijańskiego. Zatem, według niego „Osoba ludzka to jednostkowy, indywidualny, substancjalny, cielesno-duchowy podmiot zdolny działać w sposób rozumny, dobrowolny, moralny i społeczny, w celu harmonijnego ubogacania siebie i innych ludzi w zakresie kultury”[37]. Bycie osobą to wartość naczelna, dająca początek całej plejadzie wartości wyrażających się we współbyciu z ludźmi, ale także i z Bogiem. Osoba ludzka to podmiot, który może być przez samego Boga dopuszczony do uczestnictwa w jego życiu[38].

Nowy chrześcijański człowiek, to człowiek wiary, poprzez którą łączy się z Chrystusem – jego życie pozostaje zgodne z Ewangelią. Nauka Chrystusa ma bez wątpienia znamiona absolutnie uniwersalne. Ową naukę trzeba tylko na nowo, w odniesieniu do nowych czasów, odczytywać.

Ośmielam się wyrazić opinię, że w personalistycznym humanizmie chrześcijańskim Granata da się zaobserwować coś, co można umownie nazwać paralelizmem antropo-teistycznym, gdzie Bóg w centrum swego zainteresowania stawia człowieka, a tenże ma się jedynie odwzajemnić odniesieniem całej swej doczesności do Transcendencji. W konsekwencji drogi Boga i człowieka mają się już tylko przenikać w historii zbawienia, która ostatecznie ma oczywiście wymiar eschatologiczny. Mam nadzieję, że czynione uwagi nie pozostają w sprzeczności z intencjami przywoływanego myśliciela i dodatkowo uwypuklają godność człowieka i znaczenie Boga, a szczególnie doniosłość ich wzajemnej relacyjności w perspektywach teleologicznych.

Kończąc należy jeszcze raz podkreślić, że nierespektowanie godności człowieka (w takiej czy innej skali) nie może być powodem zniechęcenia w wysiłkach dla tej jedynie słusznej sprawy. Przeciwnie. Dokąd poszanowanie godności człowieka nie będzie faktem, dotąd humanizm będzie miał swą rację bytu (i na dobrą sprawę nieważne czy będzie to humanizm intuicyjny, religijny, czy jakikolwiek inny – byle był autentyczny). Chodzi przecież o ludzkie oblicze człowieka, człowieczeństwa w ogóle. Można oczywiście na fali niewątpliwych niepowodzeń humanizmu z niego drwić mówiąc chociażby, że „Gdyby krokodyle mogły filozofować, na pewno stworzyłyby krokodylizm”[39]. Można. Ale w ten sposób pozostajemy w sferze jakiś niedorzecznych przypuszczeń… Autorom więc tego typu opinii, autorowi tejże cytowanej opinii, możemy jedynie odpowiedzieć, że te krokodyle ostatecznie krokodylizmu nie wymyśliły, przynajmniej nam nic o tym nie wiadomo (stan na kwiecień 2010). A jeśli nawet – to ich sprawa, my jednak, za namową Wincentego Granata, nie tracąc czasu, zajmijmy się człowiekiem i jego sprawami.



[1] O W. Granacie kard. Stefan Wyszyński. Cyt. za: A. Kończak (red.), Żył prawdą w miłości, Sandomierz 1997, s. 42.

[2] Por. J. M. Bocheński, Między logiką a wiarą, (z J. M. Bocheńskim rozmawia J. Parys), Warszawa 1995, s. 210.

[3] W. Granat, Fenomen człowieka. U podstaw humanizmu chrześcijańskiego, Lublin 2007, s. 11.

[4] Tamże, s. 38.

[5] Por. tamże, s. 39.

[6] Absurdalność wielu sytuacji życiowych ujawnia się empirycznie. Widoczna jest również w zestawieniach liczbowych i statystykach. Ryszard Kapuściński zwraca np. uwagę na fakt, że niespełna 400 najbogatszych ludzi na świecie ma majątek równy majątkowi połowie najuboższej ludności (to jest ok. 3 miliardom ludzi). Por. R. Kapuściński, Nie ogarniam świata, Warszawa 2007, s. 190.

[7] Por. J. M. Bocheński, Między logiką…, s. 215-216.

[8] Por. W. Granat, Fenomen człowieka. U podstaw…, s. 375-390. Wiara martwa jest także wtedy, gdy nie podejmujemy trudu myślenia. Stąd w obawie przed lenistwem umysłowym – które może, w kontekście wiary, skutkować postawą fideistyczną – Granat zachęcał do odwagi myślenia. Por. A. Kończak, Żył prawdą…, s. 127.

[9] Ks. Stanisław Kowalczyk zwraca uwagę, że w pismach Granata obecna jest myśl, że tajemnica człowieka wyjaśnia się w tajemnicy Boga. Podobne motywy są obecne również w nauczaniu Jana Pawła II. Por. S. Kowalczyk, Doctor humanus, w: A. Kończak, Żył prawdą…, s. 67.

[10] Granat powołując się na Konstytucję dogmatyczną o Kościele Lumen gentium (14), podkreśla, że trwanie w miłości jest warunkiem sine qua non zbawienia. Trwanie w wierze i przynależność do Kościoła mogą okazać się niewystarczające bez czynnej miłości. Z drugiej strony zbawienie może być osiągalne poza chrześcijaństwem, o ile owa miłość zaistnieje. Po tym poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali (J 13, 35). Bóg jest przecież Bogiem wszystkich ludzi; chrześcijanie mają tylko większą świadomość jego bliskości. Por. W. Granat, Fenomen człowieka. U podstaw…, s. 372 i 388.

[11] Tamże, s. 54.

[12] Tamże, s. 55.

[13] Tamże, s. 337-341.

[14] Tamże, s. 339-340.

[15] Tamże, s. 342.

[16] Tamże, s. 83-84.

[17] Por. tamże, s. 389. Granat przekonuje, że „Nie wolno miłości humanistycznej nie posiadającej motywacji religijnej stawiać w opozycji do miłości chrześcijańskiej, ponieważ ta zawiera wszystkie cechy humanizmu, a tylko podaje szerszą motywację”. Tamże.

[18] Por. tamże, s. 342-343.

[19] O Vaticanum II Granat wypowiada się z wielkim uznaniem. Docenia przede wszystkim jego zainteresowanie się człowiekiem. W przeciwieństwie do wcześniejszych soborów, które miały za przedmiot wiarę i jej obronę, ten uczył o miłości człowieka. Stąd Granat Sobór Watykański II nazwie duszpastersko-humanistycznym. Por. tamże, s. 387.

[20] Cyt. za: W. Granat, Personalizm chrześcijański. Teologia osoby ludzkiej, Poznań 1985, s. 469.

[21] Por. tamże, s. 472.

[22] Cyt. za: Fenomen człowieka. U podstaw…, s. 204.

[23] Por. tamże, s. 367.

[24] Tamże, s. 201.

[25] Por. W. Granat, Personalizm…, s. 497-499.

[26] Por. W. Granat, Personalizm chrześcijańskiego życia, w: Wybór pism, Warszawa 1984, s. 47-54.

[27] Już na tym etapie należy sobie uświadomić, postępując za myślą Granata, że chrześcijaństwo jest personalistyczne: przedmiotem kultu są bowiem osoby Boże, religia ta zaś służy zbawieniu osób ludzkich, od których domaga się Bóg współpracy w duchu odpowiedzialności za siebie i za losy świata. Por. W. Granat, Personalizm…, s. 472.

[28] Gdy Granat podkreśla, że każdy człowiek jest osobą, oznacza to, że jest istotą obdarzoną przede wszystkim rozumem i wolną wolą, w którym to fakcie należy dopatrywać się godności człowieka wypływającej z jego własnej natury. Por. m. in. tamże, s. 507.

[29] Tamże, s. 79.

[30] Tamże, s. 68-70.

[31] W innym miejscu Granat podkreśla, że „Człowieka nie da się zredukować do żadnej wielkości [jak to zwykły czynić teorie monistyczne], w której by zanikła jego odrębność; nawet w zjednoczeniu z Bogiem czy to w życiu doczesnym, czy wiekuistym, człowiek zachowuje swoją swą osobowość, a więc pluralizm bytowy jest tu radykalny, co nie znaczy, że człowiek nie jest pod względem fizyczno-biologicznym cząstką przyrody i że jest od niej wyizolowany”. W. Granat, U podstaw…, s. 359.

[32] Por. W. Granat, Osoba ludzka. Próba definicji, Lublin 2006, s. 226-229.

[33] Por. tamże, s. 255-258.

[34] Tamże, s. 258.

[35] Tamże, s. 231.

[36] Por. J. M. Bocheński, Między logiką…, s. 214.

[37] W. Granat, Personalizm…, s. 79-70.

[38] Por. M. Puchała, Kulturotwórczy wymiar chrześcijaństwa jako motyw jego wiarygodności (Wincenty Granat), Poznań 2002, s. 26-27.

[39] Por. J. M. Bocheński, Między logiką…, s. 215.