Wychowanie do pracodzielności. Praca jako wartość personalna. (2011)

dr Krzysztof Kamiński

WSP Łódź

WYCHOWANIE DO PRACODZIELNOŚCI.

PRACA JAKO WARTOŚĆ PERSONALNA

Tekst wystąpienia podczas II Lubelskich Dni Personalizmu, KUL 20-21 października 2011 r.

(Księga posympozjalna w przygotowaniu)

Personalizm rodzi się, a także rozwija, głównie w duchu sprzeciwu, wobec zła które zagraża człowiekowi[1], które  kwestionuje wartość osoby; jej niezbywalne prawa, jej wolność. Zagrożenia dla osoby ludzkiej jako dynamicznej rzeczywistości, można dostrzegać w okolicznościach zewnętrznych jak i wewnętrznych. Zagrożenia zewnętrze wynikają głównie z różnorakich form ucisku. Ucisk staje się wówczas narzędziem w rękach systemów totalitarnych, korporacji, instytucji. Możemy jednak też mówić o wewnętrznych uwarunkowaniach związanych z zagrożeniami dla osoby ludzkiej, które ostatecznie konstytuowane są myśleniem i działalnością danego podmiotu. Dynamizm dziejów jak również podmiotowy dynamizm osoby niosą ze sobą zatem wiele zagrożeń, których jesteśmy świadomi, a które stanowią dla nas rodzaj wyzwania, a pośrednio są asumptem dla nadziei ugruntowującej zasadność podejmowanych personalistycznych działań.

Przywołane ogólne zastrzeżenia w całej rozciągłości odnoszą się również do kwestii pracy, która jawi się jako ważny personalistyczny obszar zainteresowań. Zagadnieniu pracy wiele uwagi poświęca Czesław Stanisław Bartnik, osadzając ją w swoim personalizmie uniwersalistycznym. Należy mieć również świadomość, że terminem niemal immanentnym przywoływanej pracy jest wychowywanie do pracy, czy wręcz, używając bartnikoweskiej terminologii, do pracodzielności.

Współczesny kształt wychowania wiele zawdzięcza procesowi myśli i praxis konstytuującemu się w nurcie personalizmu. Jego idee mocno zakorzenione w ludzkiej tradycji jeszcze raz dochodzą do głosu w nurcie nowego rozumienia pedagogiki, akcentując znaczenie człowieka jednostkowego i jego osobową wartość[2].

Personalizm - wychowanie

Integrując treści wychowawcze (pedagogiczne), w kontekście pracy (pracodzielności), z założeniami personalizmu w twórczości Bartnika, przywołajmy słowa tegoż myśliciela, by uzasadnić sensowność prezentowanego tematu: „Personalizm to system, ale również metoda, sposób życia, praktyka. [i dalej] Wszystkie nauki humanistyczne można zaproponować w orientacji personalistycznej”[3]. Specyfika personalizmu ujmuje zatem m.in. dyspozycyjność (tak to umownie nazwijmy) w stosunku do szeroko rozumianej humanistyki, w tym także względem pedagogiki, czy szeroko rozumianego wychowania. Ową specyfikę trafnie charakteryzuje (choć niebezpośrednio w kontekście wychowania) Krzysztof Guzowski. Pisze on, że „personalizm nie pozostaje akademicką dysputą, ale jest niejako intelektualnym narzędziem oddziaływania na rzeczywistość. W przypadku personalizmu mamy do czynienia z grupą myślicieli skupionych wokół bohatera – paradoksalnie – anonimowego: osoby ludzkiej. Jest to zarazem bohater konkretny, którego człowieczeństwo staje się dostępne w doświadczeniu spotkania z innymi i z sobą samym”[4]. Mamy zatem tutaj do czynienia ze zjawiskiem słusznym na płaszczyźnie interdyscyplinarności filozofii i wychowania. Chodzi bowiem o taki typ refleksji, który ma świadomość, że filozoficzne spekulacje nie odwołujące się do praktyki są bezzasadne, praktyka wychowawcza zaś nieuzasadniona i niezakorzeniona w teorii (filozoficznej) płytka i jałowa. Akcentuje to również jednoznacznie w swojej twórczości Bartnik. Podkreśla on, że „sama praxis nie potrafi odrodzić człowieka i życia”[5]. Z drugiej strony (przy pewnych zastrzeżeniach, w kontekście prowadzonego wywodu, możemy przywołać stwierdzenie): „personologia nie zastąpi personalizmu”[6].

W wychowaniu praktyka nierozerwalnie winna łączyć się z teorią, gdzie sposobu działania nie można oddzielić od sposobu myślenia i odwrotnie. Kluczowe, z punktu widzenia teorii i konsekwentnie praktyki, są tutaj ustalenia antropologiczne. Już nie ogólnie, ale w duchu personalizmu (a raczej personologii), należy zgodzić się ze stwierdzeniem, że „Prawda o człowieku jako osobie – lub jej brak – ma zawsze dalekosiężne konsekwencje praktyczne i historyczne”[7].

Nie miejsce tutaj na pogłębione omówienia antropologii personalistycznej, ale przywołanie pointy tych ustaleń – poprzedzającej dalszy, bardziej praktyczny wywód – jest uzasadnione. Zatem osoba, to „substancja przedmiotowo-podmiotowa, somatyczno-duchowa, immanentno-transcendentna, indywidualno-społeczna, i esencjalno-istnieniowa rozwijająca się tematycznie w głąb, wzwyż i w nieskończoność”[8].

Bartnik, jak sam pisze, przeciwstawia się ostatecznie redukowaniu personalizmu do takiego czy innego działu antropologii. Proponuje w punkcie wyjścia odnieść naukę o człowieku do całej rzeczywistości[9]. Oczywiście punktem stałym, punktem wyjścia i zwornikiem w tej holistycznej wizji rzeczywistości będzie Fenomen Osoby. Tak dopiero zarysowany personalizm ma stać się wizją nie tylko bytu, lecz także dziejów, kultury, społeczeństwa, prakseologii [też pedagogicznej][10].

Personalizm, nie będąc jedynie filozofią[11], jest w stanie ująć dynamiczną rzeczywistość, poszukując inspiracji i uzasadnień w wielowiekowej, pluralistycznej tradycji, nie stroni też od projektowania przyszłości. Elastyczność personalizmu służy zatem również wychowaniu w aspekcie dialogu z innymi kierunkami myślowymi, co w dobie pluralizmu ideowego jest sprawą doniosłą. Tak rozumiany personalizm „niesie w sobie rozwagę i pokój, szuka dróg szeroko pojętego porozumienia w sprawie człowieka, a unika ideologicznego zamknięcia”[12].

Personalizm prezentowany przez Bartnika, jak stwierdziliśmy, może mieć swoje zastosowanie w pedagogice. Z tego punktu widzenia ujęcie realistyczne i uniwersalistyczne (w tej chronologii i logice myślenia), sytuuje człowieka w szerokim kontekście rzeczywistości. Najpierw ujmuje osobę realistycznie jako zasadę, najgłębszą rację, klucz i cel całej rzeczywistości. Później, już w ujęciu personalizmu uniwersalistycznego, podkreśla, że personalizm odnosi się nie tylko do człowieka, ale traktuje o całym uniwrsum, gdzie osoba jest dalej najważniejszą kategorią bytu (człowiek jako osoba ma odniesienie Osoby Boga oraz warunkuje każdy byt nieosobowy). Tak interpretowany przez Bartnika personalizm poznaje i interpretuje wszelką rzeczywistość z perspektywy fenomenu osoby ludzkiej, i dalej przekłada tę wiedzę na odpowiednią praktykę[13].

Praca jako wartość personalna[14] - pracodzielność

Bartnik podkreśla, że kiedy generalnie mówi się o pracy, to wskazuje się przede wszystkim na jej materialny aspekt w wymiarze fizycznym, zarobkowym, gospodarczym itp. Nawet kiedy mowa jest o pracy w ujęciu moralnym, to praca jest ujmowana jako przedmiot, nie zaś jako podmiot. W ujęciu historycznym, na co zwraca uwagę, przez długie wieki praca nie była uważana za cnotę moralną, w teoriach etycznych nie było pojęcia pracowitości. Sam dziś domaga się uznania pracy jako wartości wyższej, wartości personalnej, która na równi z innymi wielkimi wartościami kulturowymi, religijnymi i antropogenetycznymi uposaża wnętrze osobowego życia ludzkiego[15].

Pracy nie można, nie powinno się odłączać od jej podmiotowego wymiaru. Praca ma służyć człowiekowi, poprzez pracę człowiek ma wyrażać siebie. Bartnik mocno akcentuje, że „Mówienie o pracy łączy się nierozdzielnie z mówieniem o człowieku, a pracologia z antropologią. Do wielkich błędów należałoby – bez względu na założenia światopoglądowe – zapominanie o ścisłej i zwrotnej więzi we wszystkich wymiarach pomiędzy pracą a jej podmiotem, pomiędzy pracą przedmiotową a podmiotową, pomiędzy zjawiskiem pracy a osobą ludzką”[16]. By nie doprowadzić do alienacji człowieka jako pracownika i jako twórcy, co stanowiłoby przejaw depersonalizacji, należy z całą stanowczością podkreślać ścisłą, wewnętrzną koherencję osoby, pracy-czynności (czynu) i dzieła.

Bartnik mówiąc o czynie wskazuje na jego prozopoiczną istotę. Czyn jest inteletualno-wolitywnym działaniem człowieka jako osoby, działaniem świadomym i twórczym. To osoba czyni, czyli działa, postępuje, dokonuje aktów moralnych. Spełnia swoją istotę i aktualizuje istnienie[17].

Kolejnym integralnym elementem procesu pracy jest dzieło: myśli, idee, decyzje, uczucia pragnienia, ale też całość życia gospodarczego, praca powszechna, sztuka, technika, kultura, nauka itd. Zdaniem Bartnika dzieło łączy się z całością życia osobowego na podobnej zasadzie jak czyn[18]. Na tej podstawie dzieło wchodzi w skład antropologii, a tym bardziej w skład prozopologii. Przez dzieła osoba staje się, rozwija, doskonali, aktualizuje somatycznie, obiektywizuje swój świat duchowy, eksterioryzuje swe wnętrze. Świat materialny to najdalsza konkluzja osoby[19].

Podkreślając, że w dziele (wcześniej także w czynie) osoba się realizuje, afirmuje albo neguje, wyraża albo unicestwia[20], wchodzimy na grunt moralności. „Praca może przybierać znamiona tak dobre, jak i złe. Człowiek może wykonywać jakąś pracę źle lub dobrze. Praca, nawet sama w sobie najlepsza, nie czyni automatycznie pracującego dobrym. Podobnie każda praca ma różny wpływ na osobę ją wykonującą: może przynieść lepsze życie albo degradację, doskonalenie się i upadek. Pomimo jednak tej ambiwalencji, praca powinna być dobra, wywodzić się z osobowości dobrej i czynić człowieka dobrym, musi łączyć się ze stałą, dobrą sprawnością człowieka – z cnotą”[21].

Praca jako cnota (gr. ἀρετή – areté) – domaga się ugruntowanej, stałej etycznej dyspozycji człowieka, który byłby gotowy posługiwać się swoimi władzami moralnymi - rozumem, wolą – w celu kształtowania postaw i konkretnych czynów, zgodnych z dobrem etycznym. Cnota bowiem jest wewnętrznym źródłem czynu dobrego. Jest ona w praktyce życia moralnego konieczna.

Bartnik pracę jako trwałą sprawność moralną, jako cnotę, stawia na równi z innymi cnotami kardynalnymi (roztropnością, sprawiedliwością, umiarkowaniem i męstwem), a nawet na ich czele. Podkreśla, że do dziedziny moralności należy cała działalność kształtująca i podtrzymująca egzystencję człowieka. W tym wymiarze jako kluczowa jawi się zdolność doskonalenia człowieka[22]. Prezentowane poglądy spisane w radyklanie innej rzeczywistości niż ta, w której poruszamy się obecnie, nic nie straciły ze swej słuszności, a wręcz nabrały jeszcze silniejszego znaczenia. W realiach liberalno-kapitalistycznych, gdzie ideałem staje się życie konsumpcyjno-konformistyczne, potężnym problemem zdaje się być wewnętrzna dyscyplina. Swoistym znakiem czasów staje się powszechne rozleniwienie, które nie ma oporów szukać symbiozy z cwaniactwem, kombinacjami i kalkulacjami na skróty, unikaniem odpowiedzialności – jednym słowem: nieróbstwem. Praca przestaje być wartością, a co za tym idzie rangę traci cnota pracy.

Opisywane zjawisko typowe dla cywilizacji zachodniej w ciekawy sposób charakteryzował twórca teorii osobowości społecznej Erich Fromm. Przywołany poniżej dłuższy fragment odnosi się do sztuki w ogóle (choć rozważania poświęcone są sztuce miłości). Przy pewnych jednak uproszczeniach możemy założyć, że wspólnym mianownikiem dobrze pojętej cnoty i sztuki właśnie jest konsekwencja, dyscyplina (- tutaj możemy doszukiwać się kryteriów sukcesu). From zatem pisze: „Uprawianie wszelkiej sztuki stawia pewne ogólne wymagania […]. Nigdy w niczym nie osiągnę dobrych wyników, jeżeli nie będę wykonywał tego w sposób zdyscyplinowany; jeżeli robię cokolwiek tylko wtedy, kiedy jestem w nastroju, uprawiam miłe lub zabawne hobby, lecz nigdy nie stanę się mistrzem w tej dziedzinie. Ale problem nie ogranicza się jedynie do dyscypliny w uprawianiu określonej sztuki, lecz jest dylematem całego życia. […] Jest faktem, że dzisiejszy człowiek poza sferą pracy zawodowej jest niezmiernie mało zdyscyplinowany. Kiedy nie pracuje, chce leniuchować, leżeć sobie, nic nie robiąc lub, innymi słowy, relaksować się. [Z drugiej strony człowiek wyobcowany w pracy zawodowej] buntuje się i ten jego bunt przybiera postać dziecinnego folgowania sobie. W dodatku w walce z kultem autorytetu człowiek stał się nieufny w stosunku do wszelkiej dyscypliny, i to zarówno tej irracjonalnej, narzuconej mu przez władzę, jak i racjonalnej, nałożonej przez samego siebie. A jednak bez takiej dyscypliny życie rozłazi się, staje się chaotyczne i rozproszone”[23].

O lenistwie, opieszałości, bezczynności, gnuśności pisze również w kontekście pracy Bartnik. Przywołane pojęcia opisują defekt pracy przez jej brak. Innym aspektem mankamentu, wyakcentowanym przez Bartnika, jest definicja pracy przez przesadę, gdzie do głosu dochodzi chciwość, uganianie się za zyskiem, ale przede wszystkim kult rzeczy doczesnych i czasowych ujmowanych jako wieczne i boskie[24].

Przywołane obserwacje wskazują na kryzys rozwoju osoby ludzkiej. Ta sytuacja staje się motywem przemyśleń i zajęcia stanowiska przez Bartnika. W reakcji na kryzys pracy, wskazuje on (według metody złotego środka unikającego sytuacji skrajnych) na sprawność pracowitości, która byłaby wynikiem zamiłowania do pracy i wytrwałości w pracy. W przekonaniu Bartnika takie ujęcie jest słuszne, ale… niekompletne, przynajmniej z punktu widzenia personalizmu. Omawiana pracowitość nie obejmuje bowiem, według ujmowanego myśliciela, istotnej cechy, a mianowicie godności pracującego i należnej doskonałości, która uszlachetnia moralnie pracującego. Z pomocą przychodzi tutaj neologizm pracodzielność, wyjaśniany jako moralna dzielność w pracy, która doskonali człowieka w kształtowaniu jego osobowości[25].

Przywoływane terminy: praca, pracodzielność, czyn, dzieło, w ujęciu Bartnika, mają nie tylko koherentne, ale wręcz osobocentryczne znaczenie, są upodmiotowione. Pracodzielność to termin, który nie odnosi się jedynie do pracy zawodowej – jest pojęciem wręcz globalnym, czemu wyraz daje przywoływany myśliciel: „Pracodzielność powinna charakteryzować każdą osobę ludzką. Wszystkich obowiązuje powszechne prawo pracy na równi z powszechnym obowiązkiem miłości bliźniego”[26]. Postawienie obowiązku pracy, a raczej pracodzielności, na równi z obowiązkiem miłości bliźniego jeszcze bardziej uwypukla jej osobotwórcze znaczenie. Uwypukla również znaczenie społeczne pracy.

Bartnik przy okazji interpretacji encykliki „Laborem exercens” (1981) Jana Pawła II podkreśla, że praca ma zasięg wybitnie ponadindywidualny, wręcz przejęła wszystkie problemy społeczne dzisiejszego człowieka[27]. Praca zatem to nie tylko zagadnienie indywidualne (obejmujące całą głębię ludzkiego życia), ale także dylemat społeczny. Mówiąc o pracy, która integruje niejako w swojej rzeczywistości osobę, czyn i dzieło, nie można bowiem pominąć jej wymiaru społecznego, wspólnotowego; nie można zbagatelizować relacji osoby do osoby (osób). Alienacja człowieka na tym obszarze ległaby u podstaw destrukcji wspólnoty, która przeobraziłaby się w zatomizowane zbiorowisko odizolowanych od siebie indywiduów.

Akcentowany społeczny wymiar osoby ludzkiej wpisuje się w nurt prakseologicznego personalizmu wspólnotowego, gdzie ów byt społeczny osoby należy do jej istoty[28]. Klasyczne już ujęcie społecznego wymiaru osoby ludzkiej jest swoistym antidotum na indywidualistyczne interpretacje personalizmu. Jest to zgodne z duchem myślenia Emmanuela Mounier`a, który dokonał sprzężenia personalizmu właśnie z pojęciem wspólnoty. Należy jednak nie zapominać, że zgodnie z antropologią personalistyczną osoba nie jest jednak żadną komórką, nawet społeczną komórką, ale jest punktem, z którego biorą początek wszystkie drogi świata[29].

Człowiek, z którego biorą początek wszystkie drogi świata, nieubogacony (nieuposażony) w procesie wychowania w cnoty[30] moralne, takie jak pracodzielność i miłość bliźniego oraz im podobne (roztropność, wiedza, samodzielność, szlachetność, solidarność itd.) lub z nich ogołocony, ma ograniczone możliwości samorealizacji tak indywidualnej jak i zbiorowej. A wewnętrzna doskonałość osobowa staję się czymś odległym, niezasadnym, niezrozumiałym – frazesem co najwyżej.

Wychowanie do pracodzielności. Podsumowanie

Bartnik mając na uwadze spełnienie się człowieka, a zwłaszcza jego osobowości (indywidualnej i społecznej) poprzez działanie jakim jest praca, przywołuje problematykę pedagogiki. Chodzi oczywiście o pedagogikę związaną z pracą, z humanistycznymi wartościami pracy; chodzi o pedagogikę, która wywodzi się z pracy i prowadzi do pracy jako istotnej wartości ludzkiej[31]. Mając na uwadze wąskie rozumienie pracy, jako pracy zawodowej (w przeciwieństwie do pracy nad sobą w ogóle, nad swoją doskonałością), Bartnik domaga się, by pracownik najpierw posiadał doskonałość ludzką, osobowościową a dopiero później osiągał humanistyczne wartości pracownicze[32]. Jest to jednoznaczne z uznaniem za słuszne, by najpierw formować człowieka, jago osobową doskonałość, która dopiero w konsekwencji będzie predysponować go do godnego, dobrego życia, także w wymiarze zawodowym. Pracodzielność należy tu zatem rozumieć jako ogólną cnotę, sprawność, w którą należy być wdrożonym. Tutaj pojawia się wyzwanie dla właściwie rozumianego wychowania.

Bartnik mówiąc o wychowaniu w kontekście pracy rozróżnia[33]:

· wychowanie przez pracę,

· wychowanie do pracy (zawodowej),

· wychowanie do pracy (w ogóle).

Wychowanie przez pracę i w pracy – w przeciwieństwie do wychowania typu teoretycznego, ideologicznego, umysłowego, które jest raczej sztuczne i o słabej sile oddziaływania – daje realność procesowi wychowawczemu. Praca staje się środkiem autentycznym, heroicznym, pełnym szlachetnej walki. Człowiek pracujący doświadcza samej głębi życia i realnie zdobywa dzielność; widzi konieczność postaw moralnych i społecznych na całym obszarze swego życia. Nie można jednak wychowania ludzkiego zacieśniać do samej pracy, do środowiska pracy zawodowej. Byłoby to wychowanie zbyt zawężone życiowo, zbyt powierzchowne, nie zawsze pozytywne moralnie. Świat prac zawodowych formuje często ludzi zbyt jednostronnych, przypominających roboty, usłużnych funkcjonariuszy, a niekoniecznie ludzi doskonałych osobowościowo na płaszczyźnie życia indywidualnego i zbiorowego.

Wychowanie przez pracę (w pracy) i do pracy zawodowej ma wiele atutów, ale również wiele mankamentów, co jednoznacznie sugeruje niewystarczalność tak rozumianego wychowania. Konieczne jest zatem wspomniane, ogólne formowanie człowieka, by posiadł on sprawność wyrażającą się w uniwersalnej idei pracodzielności.

Wychowanie do pracy musi zatem mieć (musi – ze względu na dobro osobowe człowieka), charakter uprzedni względem wychowania przez pracę i w pracy. Nie oznacza to, że wspomniane procesy nie mogą w czasie nakładać się na siebie. Były to nawet osobliwy atut, gdyby wychowywanie do pracy odbywało się równocześnie z pracą (na początku z pewnością jeszcze tylko pracą inicjatywną, wstępną, ćwiczebną), gdyż, jak to powtarza Bartnik, samo wychowane teoretyczne jest zawsze słabe.

Wychowanie do pracy, na co zwraca uwagę Bartnik, biegnie dwutorowo. W pierwszym ujęciu mówimy o wychowaniu do wykonywania zawodu, do specjalistycznej pracy fachowej. W drugim ujęciu, mamy na myśli szeroko rozumiane wychowanie do pracy, do pracowitości, do pracodzielności. Mając na uwadze klasyczne, choć nie do końca jednoznacznie precyzyjne, rozróżnienie kształcenia instytucjonalnego i ogólno-życiowego wychowywania (tu przede wszystkim w wymiarze pozainstytucjonalnym) można pokusić się o następujący model: wychowanie do pracy w zawodzie będzie celem kształcenia instytucjonalnego, natomiast wychowanie do pracy, pracowitości, pracodzielności będzie już zadaniem ogólnospołecznym.

Oba opisane ujęcia są istotnie ważne i wiążą się ze sobą ściśle, choć prym wiedzie wychowanie drugie, które dotyczy osobowości ludzkiej. Jest to więc walka nie tylko o dobrego pracownika, fachowca, specjalistę, ale przede wszystkim o dobrego człowieka, o pracownika bardziej ludzkiego. To drugie zadanie jest znacznie trudniejsze, ale wręcz absolutnie podstawowe.

Bartnik mówiąc o wychowaniu do pracy przywołuje znaczenie różnego rodzaju instytucji: szkół, miejsc przysposobienia do zawodu, uczelni wyższych, wojska, służb społeczno-państwowych, zakonów itd. W tym kontekście mówi o pracy prawdziwej, rzetelnej i ofiarnej. Sugeruje, że na takiej pracowitości powinna zasadzać się wszelka pedagogika pracy. Mając jednak na uwadze wszystkie wymienione komponenty oraz współczesną teorię i praktykę pedagogiczną, należałoby dodatkowo podkreślić rolę rodziny w formowaniu osobowości człowieka, w tym, konsekwentnie, osobowości pracowniczej. Można byłoby się nawet pokusić o tezę, że to rodzina ostatecznie tworzy trwałe zręby osobowości człowieka, wyrażające się w nawykach, w upodobaniach, również w podejściu do pracy. Rodzina jest zatem ostatecznie odpowiedzialna za wychowanie w duchu cnoty pracodzielności. Wyniesiona z domu rodzinnego cnota pracodzielności będzie autentyczna i głęboko zakorzeniona w szlachetnym ethosie. Instytucje pozarodzinne oraz różne grupy nieformalne mają do spełnienia rolę doniosłą, ale zawsze tylko wtórną.

Pełny sukces ostatecznie będzie warunkowany spójnymi działaniami wszystkich środowisk. Wychowywać do pracodzielności trzeba od najmłodszych lat, w rodzinie głównie, też w instytucjach edukacyjnych, różnych innych środowiskach. Jak to robić? Pedagogika mówi o dawaniu przykładu. Znamy teorię mówiącą, że dzieci z reguły nie słuchają rodziców, ale wyśmienicie ich naśladują. Pedagogika ma również swoją szeroką metodologię. Tematyka ta, skądinąd interesująca i doniosła, wykracza jednak poza ramy niniejszego przedłożenia.

W personalizmie, w pedagogice personalistycznej, nie chodzi tylko o widzenie rzeczywistości, ale o jej miłowanie, przekształcanie, tworzenie i nachylanie do jaźni ludzkiej[34]. W żadnym innym wymiarze prakseologii te słowa nie będą miały tak zasadnego i głębokiego znaczenia jak w odniesieniu do wychowania. Miłość osoby, jako uniwersalna postawa i powinność, musi leżeć u podstaw teorii i praktyki wychowania. Praktyczna miłość – w mozolnym procesie wychowania, realizowanego z nieugiętą konsekwencją – jest najbardziej twórczym, w pełnym tego słowa znaczeniu, przekształcaniem rzeczywistości. Tak pojęte zaś wychowanie zdaje się być najbardziej pożądane ze względu na dobro osoby: w wymiarze indywidualnym i społecznym.

*  *  *

Teoria i praktyka pracy ma szereg uwarunkowań. Uwikłana jest w szeroki kontekst indywidualno-społeczny. W wielu wypadkach przejawia się jako siła obca, wroga człowiekowi. Praca źle rozumiana przez jednostkę lub jako narzucona konieczność, katorga czy forma upokorzenia staje się elementem poniewierającym godność osobową człowieka, staje się czynnikiem dehumanizacji i depersonalizacji. Takim niebezpiecznym sytuacjom, personalizm przeciwstawia pozytywną wizję pracy, która ma być wyzwoleniem, twórczością, samorealizacją, przyjemnością czy ostatecznie przyjaznym obowiązkiem.

W zarysowany nurt personalistyczny, w kontekście pracy, wpisuje się myśl Bartnika, który koncepcje pracologiczne osadza na personalistycznej antropologii. Wedle niej osoba jest miernikiem wartości pracy; wspólnym zaś mianownikiem wszystkich prac jest ich realne odniesienie do konstytuowania osoby ludzkiej. Bartnik tutaj wskazuje na siłę kreacyjną pracy (czynu, dzieła) w odniesieniu do osoby ludzkiej, stąd powie, że praca w duchu personalizmu jest po prostu całoosobowa[35], praca jest wartością personalną.

Bartnik o pracy mówi w kategoriach moralnych. Powtarza, że praca winna być dobra, winna wywodzić się z osobowości dobrej i czynić człowieka dobrym. Musi ona łączyć się z dobrą, trwałą sprawnością człowieka, czyli cnotą, która w praktyce życia moralnego jest konieczna. Włącza pracę w obręb cnót kardynalnych, a nawet sądzi, że musi ona znaleźć się na ich czele. Chodzi tu nade wszystko o zdolność doskonalenia człowieka[36].

Praca domaga się indywidualnej i społecznej dyscypliny. Jej właściwe wykonywanie (cokolwiek by się nie robiło), ma prowadzić do przezwyciężania własnych słabości, dźwigania się wzwyż i zdobywania władzy nad samym sobą. Tu tkwi jej (pracy) potężna siła w humanizacji i personalizacji życia[37]. Moralna wartość pracy, jako wyraz doskonałości człowieka wyraża się w tym wszystkim, co Bartnik nazywa pracodzielnością – stałą, moralną dzielnością w pracy. Tak rozumiana praca „jest jednym z głównych źródeł wartości samego człowieka. Poprzez swoją pracę ludzie doskonalą siebie samych, środowisko, całą społeczność ludzką i świat”[38].

Doskonalenie osoby ludzkiej poprzez nabywanie pewnych cech i sprawności związanych także z pracą, domaga się działań pedagogicznych. Kiedy Bartnik pisze: „Osoba jest samym światem, jego esencją i streszczeniem, a jednocześnie innością świata. Jest pięknem wszechbytu, a jednocześnie może być jego największą brzydotą”[39], odnosi się wrażenie, że przed ową brzydotą osobę, świat uchronić może pracodzielne wychowanie do pracodzielności (niewyzbyte miłości).

Jeśli nawet tego wprost Bartnik nie dopowiada, to nie kwestionuje, by tak można było te sprawy widzieć i dalej (pełniej) rozwijać, (też) w nurcie personalizmu. Stwarza taką możliwość ujmując personalizm nie tylko jako system, ale również jako metodę, sposób życia, praktykę. Tak rozumiany personalizm otwarty nie eliminuje żadnych twórczych kierunków, wręcz je inspiruje w budowaniu, jak powie Bartnik, prawdziwościowej i agapetologicznej wizji człowieka[40]. Miłość bowiem stanowi najpełniejszy akt osoby oraz fundament interpersonalnych więzi[41].



[1] K. Guzowski podkreśla, że współczesny personalizm zrodziła historia, a konkretnie problem antropologiczny, który stał się wyzwaniem dla myśli europejskiej wciśniętej pomiędzy realia indywidualizmu liberalnego a kolektywizm marksistowski. Por. K. Guzowski, Aktualność personalizmu, [w:] W. Granat, Osoba ludzka. Próba definicji. Lublin 2006, s. 338.

[2] Por. W. Chudy, Istota pedagogiki personalistycznej, [w:] „Ethos”, nr 75(2006), s. 52. Cyt. za: E. Łatacz, Filozofia Karola Wojtyły inspiracją dla pedagogiki, [w:] Filozofia wychowania w XX wieku, pod. Red. S. Sztobryna, Łódź, 2010, s. 357.

[3] Cz. S. Bartnik, Personalizm, Lublin 2000, s. 460-461.

[4] K. Guzowski, Personalizm polski na tle personalizmu europejskiego, [w:] „Personalizm polski” pod red. M. Ruseckiego, Lublin 2008, s. 444.

[5] Cz. S. Bartnik, Personalizm, dz. cyt., s. 138.

[6] Por. K. Guzowski, Personalizm polski na tle…, (Czesław Stanisław Bartnik), dz. cyt., s. 462. Na wspomniany fakt zwraca uwagę S. Kowalczyk: „Lubelski autor [CZ. S. Bartnik] odróżnił kategorie personologii i personalizmu: personologia to nauka o człowieku jako osobie, personalizm natomiast jest systemem ujmującym całą rzeczywistość poprzez pryzmat osoby ludzkiej”. S. Kowalczyk, Polski personalizm współczesny, [w:] Personalizm polski, dz. cyt., s. 333.

[7] K. Guzowski, Personalizm polski na tle…, dz. cyt.,  s. 466.

[8] Cz. S. Bartnik, Personalizm, dz. cyt., s.193.

[9] Personalizm jako kierunek myśli nie pozostawia niczego poza zasięgiem swojej uniwersalności – będzie doprecyzowywał Bartnik. Por. tamże, s. 459.

[10] Por. tamże, s. 29-30.

[11] Dopełnieniem personalizmu jest prakseologia. Por. K. Góźdź, Prakseologia personalistyczna, [w:] Cz. S. Bartnik, Personalizm, dz. cyt., s. 479 n.

[12] K. Guzowski, Personalizm polski…, dz. cyt., s. 445.

[13] Por. K. Góźdź, Personalizm systemowy ks. Czesława Stanisława Bartnika, [w:] Personalizm polski, dz. cyt., s. 406 nn.

[14] Bartnik - pisze pracę zatytułowaną: Praca jako wartość humanistyczna, Lublin 1991 - tam prezentuje i uzasadnia swoje stanowisko. Mając na uwadze późniejszą drogę naukową Bartnika można zaryzykować stwierdzenie, że obecnie książka nosiłaby tytuł Praca jako wartość personalna.

[15] Cz. S. Bartnik, Praca jako wartość…, dz. cyt., s. 3 oraz 22. „Trudno ciągle wyjść z dotychczasowych teoretyków i różni parcolodzy, nawet chrześcijańscy i piszący wprost o etyce pracy, nie mogą nadal zrozumieć, że praca jest wartością moralną, a przypisują jej tylko rolę przedmiotu w tworzeniu moralności”. Tamże, s. 20. Bartnik zaznacza również, że w związku z pracą pokutuje błędne przekonanie, że praca ma jedynie odpowiadać tzw. ludziom prostym. Zakorzenione jest to przekonanie w trójpodziale na stany społeczne: władza (arystokracja, duchowni), obronność (wojsko), wytwórczość (rolnicy, rzemieślnicy, robotnicy, najemnicy, służba, niewolnicy itp.). Domaga się by moralność pracy miała charakter uniwersalny oraz by praca nie była podstawą podziału społecznego, lecz podstawą jedności. Por. tamże, s. 21-22.

[16] Tamże, s. 3.

[17] Cz. S. Bartnik, Personalizm, dz. cyt., s. 280-281. Wątpliwości może jednak budzić radykalność definicji osoby w jej odniesieniu do czynu: „Osoba – bez czynu – byłaby czystą ideą, statyką, esencją, pustką, bezgranicznym smutkiem ontologicznym”. Tamże, s. 282. Bartnik w tej definicji osobę jednoznacznie utożsamił z czynem. Z czynu uczynił warunek konieczny w pojęciu osoby. Przy czym czyn definiuje jako „świadome i twórcze działanie człowieka”. Tamże, s. 281. A znamy przecież nie pojedyncze przypadki, gdzie osoba w ten sposób nie spełnia czynu (i nie robi tego z wyboru), nie ma świadomości czyn/nie czyn. Zatem pojawia się pytanie (doniosłe tak dla humanistów jak i personalistów) o zakres definicji pojęcia osoba: czy to oznacza, że nie każdy człowiek jest osobą? Przychodzą tutaj z pomocą ustalenia prezentowane przez Karola Wojtyła w dziele Osoba i czyn, ujmujące osobę jako suppositum. Człowieka-osobę, podkreśla Wojtyła, w pierwszym i podstawowym rzucie należy zidentyfikować jako suppositum. Wojtyła, wtórnie akcentując dynamiczną jedność człowieka jako podmiotu w odniesieniu do struktury człowiek działa oraz struktury coś dzieje się w człowieku, jednocześnie zaznacza, że wspólna obojgu – działaniu i dzianiu się – podmiotowość człowieka znalazła w filozofii (uprawianej wedle założeń arytotelesowsko-tomaszowych), swój wyraz właśnie w koncepcji sup-positum. Wojtyła dalej pisze: Etymologicznie wyraz ten wskazuje na coś, co leży pod… (sub-ponere). Tak właśnie „pod” wszelkim działaniem oraz „pod” wszystkim, co się w nim dzieje „leży” człowiek. Suppositum wskazuje na samo bycie (esse) podmiotem albo też wskazuje na podmiot jako byt.  Ów podmiot jako byt tkwi u podstaw każdej struktury dynamicznej. Jest to byt realny, realnie istniejący, a [dopiero] w konsekwencji realnie działający (najpierw coś musi istnieć, aby następnie mogło działać). I kończąc: osoba, człowiek jako osoba, to jest suppositum, to jest podmiot istnienia oraz działania – z tym jednak, że istnienie (esse) jest osobowe (sic!), a nie tylko indywidualne w znaczeniu indywidualizacji natury. Por. K. Wojtyła, Osoba i czyn, Kraków 1969, s. 73-78. A co za tym idzie godność osoby nie musi wyrażać się w czynie. Definicja pojęcia osoba nie musi (na zasadzie koniczności) odnosić się do zagadnienia czynu. Warunkiem rudymentarnym, ale wystarczającym, by człowieka nazwać osobą jest istnienie (esse) osobowe.

[18] Co więcej, Bartnik wskazuje na konieczność syntezy czynu (actus) i dzieła (opus) by nie dopuścić, jak to nazywa, do współczesnej schizofrenii pomiędzy duchowym a materialnym wymiarem osobowym jednostki. Personalizm integralny, chcąc uniknąć jednostronności duchowość-materialność, idealizm-realizm usiłuje związać (na zasadzie wzajemnego dopełniania się jednocześnie bez ich utożsamiania i mieszania) actus i opus w jedną diadę wspólnym terminem praxis. Jest to rodzaj powtórzenia relacji dusza-ciało, tyle że tutaj w postaci działaniowej czyn duchowy – rezultat cielesny (postępowanie moralne, akty duchowe, myśli idee, miłość, praca psychiki, pamięć itd. – praca, sprawczość, materializacje, dokonania na materii świata itd.). Ta diada wydaje się najbardziej poprawna antropologicznie. Spór między duszą a ciałem (ich dualizm) jest przezwyciężany przez łuk osobowy, będący transcendencją syntetyzującą między duchem a materią.  Por. Cz. S. Bartnik, Personalizm, dz. cyt., s.284-286.

[19] Tamże, s.284-286.

[20] Tamże.

[21] A. Szafulski, Cnota przedsiębiorczości w personalistycznej koncepcji ładu gospodarczego, [w:] „Perspectiva”, Legnickie Studia Teologiczno-Historyczne, nr 1(2006), s. 200.

[22] Por. Cz. S. Bartnik, Teologia pracy ludzkiej, Warszawa 1977, s. 112.

[23] E. Fromm, O sztuce miłości, Poznań 2007, s. 109-110. Taką pasywną postawę, ale już na gruncie chrześcijaństwa, krytykuje również E. Mounier, który niebezpieczeństwa dopatruje się w ześlizgnięciu na zbocze idyllicznego chrześcijaństwa lub w stronę chrześcijaństwa rozpaczy. Zanika wtedy, według niego, tragizm i nadzieja, a wraz z nimi patos dobrowolnego zaangażowania i otwartej przyszłości. Mounier krytykuje kodeks moralnego i religijnego wygodnictwa i tzw. zadowolonych z siebie. Zadowolenie gustujące we wszystkim, pisze – nie jest to najlepszy gust. Takie żucie i trawienie wszystkiego dobre jest dla świń – konkluduje. Por. E. Mounier, Co to jest personalizm, Warszawa 1960, s. 16-17.

[24] Por. Cz. S. Bartnik, Teologia pracy…, dz. cyt., s. 112.

[25] Tamże. Powtórzone [w:] Cz. S. Bartnik, Praca jako wartość…, dz. cyt., s. 22.

[26] Por. Cz. S. Bartnik, Teologia pracy…, dz. cyt., s. 113.

[27] Cz. S. Bartnik przy okazji interpretacji encykliki Laborem exercens (1981) Jana Pawła II podkreśla, że praca ma zasięg wybitnie ponadindywidualny, wręcz przejęła wszystkie problemy społeczne dzisiejszego człowieka. Por. Cz. S. Bartnik, Praca jako wartość…, dz. cyt., s. 16.

[28] Por. K. Guzowski, Personalizm polski na tle…,  dz. cyt., s. 446.

[29] E. Mounier, Co to jest…, dz. cyt., s. 164.

[30] A cnót uczymy się w procesie wychowania w danym środowisku, i to wychowanie jest o tyle skuteczne o ile owe cnoty są tam praktykowane, w myśl starego porzekadła, że nie można się nauczyć pływać, nie wchodząc do wody. Por. L. Kołakowski, O cnocie, [w:] tenże, Mini wykłady o maxi sprawach, Kraków 2009, s. 49.

[31] Por. Cz. S. Bartnik, Praca jako wartość…, dz. cyt., s. 54.

[32] Por. tamże, s. 55.

[33] Podane punkty oraz ich omówienie opracowane na podstawie: tamże, s. 54-62.

[34] Cz. S. Bartnik, Personalizm…, dz. cyt., s.459.

[35] Por. Cz. S. Bartnik, Praca jako wartość…, dz. cyt., s. 9-10.

[36] Por. Cz. S. Bartnik, Teologia pracy…, dz. cyt., s. 112; tenże, Ręka i myśl. Teologia pracy, odpoczynku i świętowania, Katowice 1982, s. 192.

[37] Cz. S. Bartnik, Praca jako wartość…, dz. cyt., s. 25.

[38] Tamże, s. 24.

[39] Cz. S. Bartnik, Personalizm…, dz. cyt., s.460.

[40] Tamże, s.460-461.

[41] A. Jucewicz, Agapetyczny wymiar osobowego esse i agere, „NURT SVD” nr 38(2004), s. 29. Choć Bartnik pracy (także pracodzielności) wprost nie rozważa w kontekście miłości, zastanawiać może czy tylko przypadkowo w swoim Personalizmie rozdział zatytułowany Osoba a czyn i dzieło poprzedza rozdziałem, który w swojej tematyce odnosi się do zagadnienia agapetologii personalistycznej. Tę hipoteczną przypadkowość zdaje się rozwiewać proponowane przez Bartnika ujęcie miłości. Pisze on „Miłość, będąc współstrukturą świata osobowego, podziela wszystkie wymiary bytu osobowego. Jest materialna i duchowa, obiektywna i subiektywna, immanentna i transcendentna, skończona i nieskończona”. Cz. S. Bartnik, Personalizm…, dz. cyt., s. 276.